Z alfabetu codziennych zdarzeń

Nowy produkt

– poezja (14,8/21, oprawa miękka – mat + skrzydełka, wersja klejona, s. 66, zdjęcia: Maciej Czynszak, opracowanie, skład, projekt okładki: Krystyna Wajda, druk: PRINT GROUP Sp. z o.o. Szczecin, wydawnictwo: KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2021, ISBN 9788367080026).

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

25,00 zł

Opis

Ilość stron 66
Format 14/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

„Z alfabetu codziennych zdarzeń” – zbiór poezji, kolejna książka w dorobku literackim Edmunda Muscari Czynszaka, autora z Płocka. Całość upiększona czarno-białymi zdjęciami z obiektywu Macieja Czynszaka. A tak o książce w tekście zamieszczonym na pierwszych stronach pisze poeta Józef Baran:

„Wiersze z tomiku Edmunda Muscari Czynszaka ujmują szczerością i wyczuwalną prawdziwością poetyckich tonów i wyznań. Mieszczą się w tej liryce przygody dnia codziennego: smutki, tęsknoty i radostki kogoś, kto ma oczy i uszy otwarte na los bliźniego i na przemiany w świecie – nie zawsze zgodne z tym, czego by pragnął
i czego by sobie sam życzył. Odbija się w tych wierszach zwykłe życie emeryta, które mimo że snuje się leniwie, nie jest też pozbawione kolorystyki i zaskakujących zwrotów (często przykrych). Wiek męski, wiek klęski ma jednak swoje atuty, choć nie udał się „ten produkt Bogu” – mianowicie pozwala spojrzeć z dystansem na nasz życiowy maraton i dojść do czasem stoickich, czasem gorzkich refleksji. Mimo wszystko poeta nigdy nie przestaje być poetą i nawet z szarości wiadomym sobie sposobem stara się wysnuć metafory, które uniosą go, choćby na mgnienie, do wyimaginowanych krain. Piła nie jest metropolią. Jak dobrze, że i w Pile (mieście Tadeusza Wyrwy-Krzyżańskiego) jest ktoś taki, kto nadal dumnie nad głową dzierży chorągiew czy (nie kłóćmy się o skalę wielkości), chorągiewkę poezji.”

To już przeszłość

od samego rana dobry nastrój
przed śniadaniem mocna kawa
wyścig z czasem w drodze do pracy
każdy dzień skonstruowany inaczej
pełen codziennych niespodzianek bez liku
wielkich planów obmyślanych po cichu
balangi z przyjaciółmi na łonie natury
letnie wypady nad morze czy w góry
zdrowie które za młodu rzadko zawodzi
które latami usiłowało mnie zwodzić
dziś bezpowrotnie minęły lata uniesień
o czym przypominają początkowe
cyfry w moim peselu nieśmiałe
plany czynione trochę z rozpędu
a bardziej bez celu

zgrabnie spakowane
w lamusie wspomnień
których pełno było koło mnie


Poddasze wszechświata

daleko w kosmosie
za błękitną wstęgą
wielkiej tajemnicy
gdzie nie dosięga
żadna z myśli
gnieżdżą się sny
niewidzialne ptaki
zstępujące na ziemię
każdej ciemnej nocy
podczas której jak
za dotknięciem sennej
czarodziejskiej różdżki
zmęczeni zasypiamy
snem beztroski

czas wypełniony
przestrzenią błogiej ciszy
resetuje złe niechciane myśli