Scenariusz znikąd

Nowy produkt

– zbiór wierszy (14,8/21, oprawa miękka – mat,  wersja szyta, 204 s., opracowanie, skład, projekt okładki: Krystyna Wajda, zdjęcia – Bolesław Brzuchacz, grafika „maki” na bazie zdjęcia Urszuli Kalecińskiej-Kucik, druk PRINT GROUP Sp. z o.o. Szczecin, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2019, ISBN 9788366188259)

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

30,00 zł

Opis

Ilość stron 204
Format 14,8/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

„Scenariusz znikąd", to czwarta książka Bolesława Wojciecha Brzuchacza, autora urodzonego w podkarpackiej wsi Jodłówka, obecnie mieszkańca Wałbrzycha. Wcześniej ukazały się: Krętą drogą (KryWaj 2013), Przyjaźń wierszem pisana (KryWaj 2015), W strofach moich serce pozostawiam (KryWaj 2017). Obecny zbiór poezji, to ponad 200 stron i wiersze, w których twórca w szczególny sposób podkreśla miłość do ukochanych rodzinnych stron, miłość do bliskich, szacunek względem rodziców. Obok miłości ważne miejsce zajmuje przyjaźń i życzliwość względem drugiego człowieka. Bolesław Brzuchacz w swojej twórczości zatrzymuje się także i zachwyca pięknem natury. Dostrzega najdrobniejsze szczegóły na swoim życiowym szlaku. Tuż obok tytułu jak w każdej dotychczas wydanej książce autora tekst: „Fundacja im. Matki Stefanii Brzuchacz”. Na pierwszych stronach książki znajduje się dedykacja: „Rodzinie i wspaniałym przyjaciołom dedykuję moje skromne strofy”. Wiersze poprzedza tekst, w którym twórca zatrzymuje się i odnosi się do siebie jako do człowieka przebywającego na emeryturze.


Domek na wzgórzu
(05.10.2017 r.)
Moja kraina – Jodłówka

Jawa czy sen czy też przywidzenie
z lat dziecinnych spełniam marzenie
Mój dom na wzgórzu na Ojca Ziemi
jakby sen proroczy faktu nie zmieni

Marzenia moje od dzieciństwa tkwiące
skrawek ziemi dom i kwiaty pachnące
Dosłownie w zaciszu pięknym ogrodzie
moje lata jesienne będą żyć w zgodzie

Drzewa okalające wokół brzeg wzgórza
spoglądam z doliny tuż spod podnóża
Pełen podziwu byłem także w młodości
domek na wzgórzu, powiem najprościej

Posadziłem młode drzewa miłością otulone
spoglądając z żalem kiedy je odwiedzałem
Z drzew owocowych pamiętam ja czereśnie
owoce jej były słodziutkie zrywane wcześnie

Mam także budulec to drewno bukowe
które rosło na wzgórzu na polu wichrowym
Zasadziłem go jeszcze w mojej młodości
ono rosło stężało w marzeniach dojrzało

Czuję jego zapach jakby kwiatów polnych
rosnące na poletku tuż nieopodal wzgórza
A przed oczyma swoimi widzę mój domek
oraz dym z komina co zza gór się wynurza
 
Oczekiwana tęsknota marzenia spełniła
moja młodość dorastała i się utwierdziła
A szklany dom nad którym słońce świeci
taka była wyobraźnia nas młodych dzieci

W tęsknocie powracam myślami błądzę
kreśląc moje strofy nie wiem czy zdążę
Czy się utwierdzą spełnią moje marzenia  
pragnąłbym uwierzyć to faktu nie zmienia

Mój dom na wzgórzu dosłownie szklany  
będzie przezroczysty w nim nic do ukrycia
Z przepięknym gankiem z mojej młodości
a radość ogromna w sercu moim zagości