Między nami grzesznikami

Nowy produkt

– tomik poezji (14,8/21 oprawa miękka – połysk, s. 110, opracowanie, skład: Krystyna Wajda, ilustracje: Ryszard Dąbrowski, projekt okładki: Krystyna Wajda, Ryszard Dąbrowski, druk ZP „Polimer” Koszalin, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2017, ISBN 9788365651426

Więcej szczegółów

20,00 zł

Opis

Ilość stron 110
Format 14,8/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

„Między nami grzesznikami” – kolejna pozycja książkowa w dorobku koszalińskiej poetki – Stanisławy Schreuder. Tym razem jest to zbiór poezji satyrycznej.  Książka podzielona jest na sześć rozdziałów, całość upiększona rysunkami Ryszarda Dąbrowskiego z Koszalina. Słowo wstępne napisał Jerzy Beniamin Zimny. Patronat: Koszalińska Biblioteka Publiczna. Na pierwszych kartach książki dedykacja: Dedykuję tym, którzy dają więcej, niż mają, oraz zaproszenie od autorki Zapraszam do nowej odsłony poezji, w której bez stawania przed lustrem, na słodko i na kwaśno, na siedząco i leżąco można zobaczyć siebie, znajomych bliższych i dalszych. Czytelnikom przekazuję moje przesłanie. Codziennie wprawiam w ruch: nogi, umysł i duch. Spróbuj i ty, na spotkanie wyjdą pogodne dni.

Słowo wstępne:

     Na złote czasy złotym środkiem wydaje się być satyra. Poetka z Koszalina wyciąga z kosza jak znana skądinąd Alina, zamiast malin, swoje drapieżne bajki. Nie ma w tym określeniu przesady, są za to przywołani przez poetkę Słowacki i Aleksander Dumas, i jakby z lamusa – sam Ignacy Krasicki, ale tylko w formie haseł, bo Stanisława Schreuder pragnie być osamotniona w wyrażaniu przywar współczesnego świata.
     Nie byłabym sobą pisze poetka, gdybym obojętnie prze- chodziła obok ludzkich spraw, wymagających naprawy. Ludzkie namiętności, przywary, skłonności do zła, narcyzm, celebracja, próżność i megalomania – w nowym świetle, w nowym ubraniu – poetka przedstawia, z dystansu i z własną pokorą, aby i siebie nie wplątać w to, wszystko, chociaż nie można się ustrzec błędów, któż ich nie popełnia, nawet sam satyryk nie jest bez grzechu. Miłość, zdrowie, powiązania rodzinne, stosunek kobiety do mężczyzny – wszystko to, w oprawie satyry, z przymrużeniem oka:
szampański zawrót trwa, nowa mowa bez i z pamięci.
Pytanie co ze słowem, które musi kręcić?
     Jak widać dostało się także literaturze, bo jeśli nie kręci jest niewiele warta?
     Szlachetna satyra na szlachetne zdrowie:
Mijają wieki, człowiek kosmos podbija,
a zdrowie ciągle szwankuje, jakby było niczyje?
     Jan z Czarnolasu poetce przyświecił, szkoda tylko,
że o tym nie wiedzą  ci, co przy naszym zdrowiu siedzą.
     Na koniec kobieta:
… sukienka zestarzała się na dobre,
wciąż czeka na wyjściowy wieczór…
… To nie ja, to moje stroje nie nadążają za mną,
ja wracam do piękna, do korzeni, gdzie wartość życia,
radość dni. gdzie przyjaźń, miłość, ja i ty…
… Powiększać konto bankowe czy konto miłości…
     To już nie pytanie, to brzmi w ustach poetki jak rozkaz.

     Stanisława Schreuder spróbowała satyry, i tę satyrę przerosła swoją wiedzą o człowieku i dojrzałością życiową. Trzeba na nasze życie spoglądać z boku, bo nasz społeczny profil jest bardzo niepokojący, satyra nigdy nie będzie antidotum, ale może podpowiadać jak nie postępować. Na złote czasy mogłoby się zdawać niczego już nie potrzeba? A jednak, poetka udowodniła swoją postawą satyryka, że im złociej tym bardziej brud się przebija, tyle jest sumień ile kamieni na drodze. Trzeba je wiecznie nam zbierać.
     Gatunek bajki satyrycznej z dużą dozą poetyckiej oprawy, w klasyczny wiersz, znamionujący duże możliwości autorki. Niech tak zostanie, bo to jest prawdziwe wyznanie, bajko pisanie prawd ludzkich, w sposób dotąd niespotykany.
     Czytałem wiersz po wierszu i siebie widziałem, i moich bliskich i świat za oknem zwariowany to, co nas przerasta, to czego w nas za mało, mimo że w naszych rękach jest wszystko, co umożliwia kreowanie doskonałości i ideału.
     Że tak nie jest, trzeba sięgnąć niekiedy do satyry, aby dojrzeć to, czego nie widać w lustrze. To nam uzmysławia Stanisława Schreuder.

                                                                          Jerzy Beniamin Zimny